Rozdział dedykację osobie która,raczej tego nie przeczyta ,ale dała mi siłe kiedy byłam sama.Dziękuję.............(Nie,nie zdradzę imienia taki ze,mnie śmieszek)
*Mateusz*
Mysląc o brunetce wpadłem na wysoką blondynkę o zielonych niebieskich oczach.Wygląda na przestraszną chciałam jej pomóc więc zaczełam.
-Nic ci -Nawet nie skończyłem zdania bo dziewczyna uciekła.Bez większego namysłu pobiegłem za nią.Po kilku minutach zobaczyłem że,dziewczyna chciała wbiec do sali gdzie była Lena .Otwierała powoli drzwi gdy jakiś chłopak wszedł.Szybkim krokiem schowałem się,pod a raczej koło drzewa sosny.Blondyni przez chwilę patrzyli na siebie tak inaczej a,z sali napierw było słuchać śmiechy a,po tem trzask HUK.Otczknełem się,i nie tylko ja oni też. Szybko weszliśmy do sali to co zobaczyłem było straszne.Brunet trzymający zakrwawianą lene była nieprzytomna sam chłopak prawie zasnął lecz się,nie podawał .Bez zamyslen blondynka wyciągnęła telefon i zadzwoniła po pogotowie czułem że,do oczu wypływa mi ciecz nie mogłem się powstrzymać.Nie ważne że,znam ją krótko .Ona jest jak siostra której nie miałem a raczej miałem tylko że zginęła wpadku nie mogę stracić tak ważnego kogoś po raz drugi.
*Rose*kilka godzin później
Siedziałam na korytarzu z Charlim,Mateuszem i Leo.Leo czuje się już dobrze fizycznie ,ale nie psychicznie podobnie jest z Matim.Przeprosiłam go za to że,uciekłam nagle do szpitala wpadła mama Leny.Dawno jej nie widziałam Leny też nie muszę z nią natomiast porozmawiać .
-Rose co z leną?Gdzie jest moja córka?
-J-a n-i-e -chciałam dokończyć ,ale Charli mi przeszkodził i zacząć.
-Lena ,ona jest w ciężkim stanie leży na oiome.Ma liczne oparzenia ,nie wiadomo czy z tego wyjdę -Mówiąc to łamał mu się głos rozumiem go niby ją dopiero poznali ,ale to nie ważne widać że,zależy im na niej.
-Ale,jak to co się stało?
-My nie wiemy-powieliliśmy jednocześnie oprócz Leo.
-Ja wiem
-No to mów
-Siedliśmy razem .Ja i len gdy nagle ktoś głośnio się zaśmiał i dodał dopadnę cię i nagle bum,trzask,huk-Siedział jak sparaliżowany.
*Leo*
To przez mnie on tam jest.Nie wybaczę sobie jak coś jej się stanie.Siedliśmy w ciszy klika godziny wszycy polubiliśmy się nawet z mamą Len.Co mi z tego jak ona jest tam.Nagle w sali było słychać głośne pip.Lekarze wbiegli do sali ,ratowali ją i ratowali i ratowali przez godzinę a,ja uciekłem.Klika minut później dostałem smsa od Charliego.
*Od Charliego*
Młody wracaj do hotelu Lena żyje.
*Do Charliego*
Zaraz wracam Boże jak się cieszę idę do niej
*Od Charliego*
Ja się nie zgadzam do hotelu marsz.Jutro do niej razem w czwórkę pójdziemy i czuje ten zachwyt.
Nic już,nie napisałem.I Poszłem do hotelu.Położyłem się na łóżko,wziełem telefon i nagrałem się lenie na skreterke.Na moje sczełszcie nie było Charlsa w pokoju.
"Gwiazdko moja proszę ci nigdy więcej nie strasz nie bo co bym bez mojej gwiazduni zrobił chyba blask po woli bym stracił"Nie jestem jakiś dobry wymyślaniu takich rzeczy ,ale niech ma nacieszy się w końcu ona żyje i już nie pozwolę by ktoś mi ją odebrał.
*-*-*-*-*-*
No Hello!Jestem mam nadzieje że,rozdział się podoba bo uwierzcie że,włożyłam w niego całe serce i milony wylanych łez.Długość może być co?spokojnie będą dłuższe.Byłam by bardzo wdzięczna by każdy kto to czyta w komentarzu napisał to co myśli .Czy może być?Bo ja
czekam na nexta misia. Sorki, że wczoraj nie napisałam koma, ale jakoś czasu nie było :) U mnie rozdzialik będzie dzisiaj także bądź przygotowana.
OdpowiedzUsuńweny zycze :*
No spoko to ja dokończę pisać i wstawie dzisiaj wieczorem no to czekam też na twój rozdział i na wzajem
Usuń